Playlist

niedziela, 6 października 2013

To chyba oznacza powrót do normy.

Cóż jestem już po wycieczce klasowej, do której miałam wiele obaw.  W tym roku moim drugim cieniem jest Słabość, która ma wszystkie choroby świata i to bezpośredni powód, przez który wcześniej praktycznie nie było jej w szkole. Jednak to bez znaczenia. Jakoś przeżyłam. Chciałam napisać o tym jak moja matka stara się być miła. Jest tak fałszywie słodka, że aż się chce rzygać. A dziś wraca ze sklepu z moim ojcem i się kłócą. Opierdala mnie, że mam wytrzeć cole (ot wiadomość, że jednak kupiła mi jedzenie w Mc'u) i drze sie na niego staram się ją uspokoić, a ona na mnie z mordą. No i jak przystało staram się ją przekrzyczeć. W oczach ma szał już chce mnie uderzyć - ja tez gotowa to zbyt wiele lat trwa, zbyt dobrze nauczyłam się bronić - wtem mój ojciec puka w szybę i sie drze co nam odbija. Ona wychodzi rzucając kurwami. Wycieram torbe z coli, żarcie chowam do lodówki i ide do siebie. Po chwili ona wpada z mordą i cytuję:
I co jak chamica zabrałaś całe jedzenie do siebie?! Ha! Nie jestem nią nie robię takich rzeczy. Nie jestem taką nędzną szmatą. I mówię jej aż nazbyt uprzejmie, że nie schowałam je do lodówki. Na co ona się drze, że ono jest ciepłe na co ja, że zimne i dlatego je schowałam. Mówię wam! Wyglądała jakby miała zaraz umrzeć - mina w stylu wielka obraza majestatu i patrzy na mnie jakby miała mnie zabić i zamyka drzwi bez słowa. Ha! A najlepsze jest to, że przed wyjściem jęczała, że ona nie może jeść tego jedzenia, bo będzie gruba i że jej na to nie stać - czyli klasyka. To chyba oznacza powrót do normy.


piątek, 6 września 2013

To ty jesteś moją alergią.

   Od jakiegoś czasu wykazuje skłonności alergiczne. Bóg raczy wiedzieć na co, lecz moja matka uparcie twierdzi, że to na makijaż - w co nie wieżę. Mówi, żebym opowiadała. W domyśle co było w szkole, ale co ja mam powiedzieć? Nie mam nic do powiedzenia. Zaczęłam mówić o momentach, w których pojawia się alergia.  A ona ze zbolałą miną mówi po co ja jej to mówię i jęczy, że ona mogłaby wydawać setki złotych na leki, a z alergią da się żyć... I, że teraz jej to wymyślam jak się wakacje skończyły, a dobrze wie, ze własnie wtedy to się objawiło. A potem wraca to mówię dalej, a ona z tym swoim nienawistnym uśmieszkiem mówi, że on mi da to skierowanie. Da. A ja sobie znajdę przychodnie i pójdę. I będę sterczeć w śmierdzących przychodniach, męczyć się w kolejkach, bo w końcu mam 17 lat i ja tez się wstydzę rozmawiać z ludźmi, jeśli nie bardziej niż ona.
    Cóż, sprostowanie - nie wstydzę się. Ja  nie lubię. Ludzie mnie denerwują i męczą, a w dodatku się nimi brzydzę. Jednak wracając do głównego wątku tej historii. Wstałam, a ona dalej pieprzyła. I w drodze do pokoju czuje, że moje oczy robią się mokre. Zamykam drzwi i powieki. Czuję, że warga mi się trzęsie. Wtedy myślałam: Dlaczego to jest tak cholernie bolesne? I po chwili siadłam przed kompem i myślę dalej:
Czego się dziwisz przecież zawsze tak robi. I wtedy moje oczy wyschły. Od tak. Pstryk! I wtedy myślałam: Z alergią mogę żyć, nie będę więcej nic mówić. To na nią mam alergię. Na nikogo innego w tym domu. I nic innego...
   A wczoraj mówię jej wychodząc, że wzięłam sobie piątkę z jej portfela. A ona z nienawiścią i wściekłością opieprza mnie, że zabieram jej pieniądze, na które ona ,,tak ciężko pracuje''. Na co powiedziałam jej, że w tym roku wzięłam po raz 1, a ona, że wzeszłym roku też brałam i dalejże drzeć się na mnie, że nie jem jej paskudnych zup i w dodatku wpieprzam tylko kabanosy, a ani ona ani ojciec tak drogo nie jedzą. Cóż, wyszłam bez słowa i chodź nie płakałam to poczułam smutek. Ciężki, rodzaj smutku, który towarzyszył mi cały ranek wywołując ponure, beznadziejne myśli. Ten rodzaj smutku pojawił się też w trakcie powrotu do domu. Spodziewałam się ciągu dalszego wojny, a ona słodko jak gdyby nigdy nic starała się mnie przekupić serkami, żebym obrała ziemniaki. I nie, to nie denny żart. To moja rzeczywistość.
   A w dodatku przed chwilą przyszła tu z tym kpiącym uśmieszkiem, kiedy słuchałam muzyki i powiedziała, że zamiast bez konstruktywnie kręcić się w kółko, żebym sprawdziła, gdzie jest najbliższa przychodnia dla alergików. I wyszła. Sęk w tym, że ja już wcale nie chce już iść do jakiegoś lekarza. Ja zawsze miałam gorzej. Inni korzystali z różnorakich dóbr, a ja nie. Bo moja matka była za leniwa. I obawiam się, że nie chciała by było mi łatwiej. Żartobliwie mówiąc to szczęście, że nie skończyłam jak ,,Madzia  z Sosnowca''.
Tak czy siak już mi nie zależy na usunięciu alergicznych dolegliwości. W ogóle.
   Nienawidzę jej. I gdyby nie fakt, że bez pieniędzy jakie zarabia nie przetrwalibyśmy ani ja ani mój ojciec, pozbyłabym się w jakiś gładki sposób. Ale nie mogę. Nawet nie dla tego, że boję się więzienia czy nie mam sposobności. Po prostu chcę zadbać o mojego ojca. Mimo, że jest niewdzięcznym kłamcą i tak naprawdę wcale mu na mnie nie zależy. Jednak an kimś muszę wyładować ostatnie resztki mojej dobrej natury.


środa, 28 sierpnia 2013

Wywnętrzać się bardziej czy się nie wywnętrzać? Oto jest pytanie?

Zapewne wszyscy acz niechętnie zauważyliście, że wakacje się kończą. Zeszyty po długiej wojnie z siostrą kupiłam (siostra zaborczo zawsze chce wydać jak najmniej), ale listy podręczników moja nadobna szkoła jeszcze z siebie nie wypluła. Za to wiem, iż rozpoczęcie jest o 11. Ciekawe jak to będzie. Mam tylko nadzieję, że podzielą nas tak, że najmniej czasu będę musiała spędzać z głupimi szmatami. Hm, myślę też czy od czasu do czasu nie publikować jakiś moich przemyśleń wewnętrznych w postaci opowiadania, które pisze podczas wolnego... zrobię ankietę, którą część publikować. Co wy na to? Boże, drżyj! Nadchodzę!



sobota, 3 sierpnia 2013

Uwaga! Hellojza została porwana! Ale zostanie wypuszczona na wolność, jeśli porywacz dostanie fotki Volta Lustera z Bakugana!

Cóż jest gorąco. Po raz kolejny za gorąco. Nad jebanym morzem z rodzicami byłam jednak dzięki Bogu, że wróciłam. Strasznie, strasznie się mi nudzi. Jednak przypomnę sobie ostatnia chryję z ta szmatą, moją matką cieszę się, że mam na nią wyjebane (i ona na mnie chociaż dziś stwierdziła, ze za mało robię i mam sprzątać kotom kuwetę zamiast niej, bo jej się nie chce - milczałam, ale prędzej mi magiczny kaktus na dłoni wyrośnie niż to zrobię). Ogarnęłam pokój jednak nie mogę przestać myśleć o wczorajszym nie przyjemnym uczuciu, gdyż byłam z Pseudoefedryną i Amfetaminą na zakupach, a tak konkretnie to odebrać książkę, którą zamówiłam. Cóż przyszłam za wcześnie (bez znaczenia), ale one trochę mnie olały.. I te mają mnie gdzieś? Zajebiście! Cóż planuje w przyszłym tygodniu pojechać z eter sprzedać książki ciekawe czy się zgodzi. 
Poprawiłam muzykę na blogu, chyba słychać, nie? Jeszcze raz powiem, że jest za gorąco. A jakby ktoś miał rysunki Volta Lustera albo Lynca Volana z Bakugana to byłabym wdzięczna gdyby mi je podesłał, bo koleżanka mnie zamęczy.

O bOSz o BosZ JAkie To słoDkie!!

LOL


wtorek, 2 lipca 2013

Ahahahha! Magia!

HA! Parę dni temu pokłóciłam się ze starymi o wyjazd and morze i od tamtej pory nie rozmawiamy. I parę minut temu moja stara wbija i na rozmowę mnie bierze i wychodzi na to, że przejrzała moje gg i wyzywanie na nią wzięła sobie do serca. Chyba, bo jest zrozpaczona itd. I mówi, że ojciec jeszcze nie wie akurat ojciec jej uwierzy. A nawet jeśli to z łatwością go przekabacę.  Hm i jadę do babci na jak długo chce. Tj. do spania jak długo chce, dobrego jedzenia i własnym tv! Co za idioci. Aham mam sobie kare wymyślić proponuje lody! Jakieś pół tony! Wyzerowywuje laptopa, bo rzecz jasna mam go zostawić. To straszne wręcz potforność nie do opisania. Ha. Ustawie im tu profil z małym dostępem. Proszę! Jak przytulnie!





piątek, 28 czerwca 2013

I dreamed I was missing, you were so scared But no one would listen ’cause no one else cared

Mam pasek. Mam stypendium. Wygrałam wszystko, a czuję się jakbym przegrała wszystkie pieniądze, dobra i własną duszę, a teraz tonęłabym powoli w ciemnej i zimnej toni bez dna. Mówiłam kilka razy, by poszli rozdawać kwiaty. Oczywiście nie poszli, a ja dałam bukiet jednej z wychowawczyń i po odebraniu świadectwa wyszłam. Wyszłam minęłam się z tramwajem i musiałam czekać co gorsza prawie musiałam z nimi sterczeć na szczęście to trwało ze dwie trzy minuty. A teraz jestem tu i jest mi źle. I jak analizuje ten rok to przegrałam wszystko z czym to przyszłam. Nie mam już nawet złudzeń co do moich przyjaciół z dzieciństwa. Insomnia to dobre imię dla tej osoby. Bardzo dobre... Zastanawiam się, czy dałoby to coś gdybym umarła. Czy ktoś tu w ogóle by zapłakał? Czy ktokolwiek poza terapią by o mnie pamiętał? Ktokolwiek? 

Moje gmv, które odpowiada mojemu nastrojowi. Szczególnie ogień.





 I dreamed I was missing, you were so scared
But no one would listen ’cause no one else cared
After my dreaming, I woke with this fear
What am I leaving when I’m done here?
So if you’re asking me I want you to know



When my time comes, forget the wrong that I’ve done
Help me leave behind some reasons to be missed
Don’t resent me and when you’re feeling empty
Keep me in your memory, leave out all the rest

Leave out all the rest

środa, 26 czerwca 2013

Lubię to

Ha no fraszka jak się patrzy! Staram się załatwić jebane chwasty na zakończenie, ale oczywiście każdy pomysł ma własny, a wszystko przez jebaną resztę z wycieczki. Ha na jednego debila ciągle mówią po nazwisku, a teraz jak go z nazwiska wymieniłam to wielce oburzony i nie po nazwisku kurwa. A ja an to deal with it chajs przynieś. A Insomnia jakieś 3 godziny temu pisze, że za moje chamstwo i bezczelność podczas załatwiania kwiatów zostanę nagrodzona i już nigdy nie będę nic załatwiać (tu ryknęłam śmiechem i omal spadłam z krzesła, gdyż mówiłam to już dawno a nawet pisałam, że nie będę nic już więcej robić - a na pewno żadnych jebanych kwiatów) i jeszcze napisała, że ma nadzieje, że przyszłoroczny przewodniczący będzie pamiętał o tym przy wystawianiu ocen an semestr. Tu tez aż podskoczyłam, gdyż i tak wychowawca ustała zachowanie a jak zobaczy, że coś robiłam to da mi bardzo dobre z zamkniętymi oczami, a tamci nic do gadania nie mają. Zresztą wokół tej baby bardzo łatwo się zakręcić, a ja od nowego roku zrobię to ponownie co by nie zapomniała jaka jestem wspaniała. Ale nie to najbardziej mnie wkurwiło. Wkurwiło mnie  to, że zalajkował to Cysta (ten debil, któremu wszyscy z nazwiska wołają), Mocznica (jak widać całkiem ma nasrane),  Neglerioza (szmata),  Mięsak (jest żałosny uda je że nie istnieję) no i ja bo bardzo mnie to rozbawiło. Ale teraz jestem zwyczajnie wkurwiona i chce się wnieść z tej szkoły to jakieś szambo.
Tylko dokąd? Chyba bez znaczenia na pewno nie zostanę wśród dzieci patoli, które nawet nie odróżniają bezkrytyczności od ,,chamstwa i bezczelności". Coś mi się widzi, że za rok impreza za rok rozpęta się  dobre.




wtorek, 25 czerwca 2013

Co biorę? Eter, Pseudoefedrynę i Amfetaminę!

Oh, Boże jak dawno mnie tu nie było. Nie wiem o czym pisać, bo zbyt wiele poszczególnych śmiesznych rzeczy się stało. Wypadłam z obiegu i pochłonął mnie bezdenny wir. Cóż będę mieć świadectwo z paskiem a nawet stypendium. I jeśli jeszcze raz mi ktoś powie, ze oceny się nie liczą to zabiję. Z zimną krwią i ubiorę się we flaki tego kogoś. Z jelita zum Beispiel zrobię szalik. Mam możliwość napisania czegokolwiek tylko dzięki łasce mojej babki, która obiecała mi, że ów laptopa mi kupi. Rzecz jasna telefon zepsuł się zaraz po tym, a żeby było weselej laptop mojej matki się umarł i chyba z nią nie wytrzymam i najzwyczajniej ją zamorduję. Eh, cóż rok szkolny się kończy, a ja mam zamordować większość osób w mojej klasie. Co za patologiczne, beznadziejne darmozjady. Nie dożyje z nimi tych trzech lat, ale z drugiej strony to gdzie się przepisać? Cóż, ale są też plusy. Mam dużo milszych i fajniejszych znajomych w klasie matematycznej i jak wspominam Astmę i Płonice to tylko chce mi się śmiać. Astma nie udolnie stara sie mi dociąć kiedy wpadam do nich na lekcje, a Płonica ni z dupy podchodzi i stara się ze mną rozmawiać. Ha! Albo woła ,,cześć''. Co lepsze woła raz tak raz nie. Cóż moje nowe koleżanki to Eter, Pseudoefedryna i Amfetamina. Czemu? Bo wszystkie są ciągle wesołe, pomocne i czymś całkiem odwrotnym niż świat, który mnie osacza. Bez nich byłoby ciemno i pusto, nie wspominając już o Terapii... bez niej nie istnieję. Jednakże reasumując. Amfetamina ma mi jutro przynieść truskaweczki. Mniam, mniam!


środa, 1 maja 2013

Czy znasz przypowieść o świętym Jonaszu?

Boże... pisząc tego posta czuję się jakbym co najmniej dokonywała ekshumacji. A wszystko przez to, że w marcu, kiedy posty się urwały mój laptop się spalił. Nie wiem jak, ani dlaczego. Po prostu kiedy podłączyłam go do prądu puścił biały dym z wejść usb, na kartę z aparatu itd. Cóż w skrócie ze mną ciągle źle. Depresja dręczy mnie coraz to nowszymi lękami jak tylko może, Płonica raz na jakiś czas stara się do mnie zagadać (kretynka), wydaje mi się, że moja klasa mnie odrzuca, choć to pewnie wynik depresji... A teraz mam wolne. Nudzę się, smucę i źle czuję... Bożę co ze mną nie tak..? Mam już dość, ale kto by nie miał, gdyby się męczył jak ja? Cholera! Wszystko mnie wkurwia! Absolutnie! Mam ochotę kopać, gryźć i się szarpać, ale z kim? Jak? Mam dość do kurwy nędzy! Mogłabym dalej chodzić do szkoły przynajmniej miałabym zajęcie... Czuję się jak święty Jonasz w brzuchu wieloryba albo jak motyl latający wśród kolców
i rozszarpujący sobie powoli skrzydła szukając drogi do domu.


piątek, 22 marca 2013

,,And if you have to leave I wish that you would just leave''

Źle się czuję. Źle wyglądam i nie chcę na siebie patrzeć. Czym ja w ogóle jestem. Żałosne jak można być tak zbudowanym. Tak fatalnym, beznadziejnym. Jak można wyglądać tak źle bez makijażu. Jak można rysować i nie umieć zrobić durnego plakatu? Nie wiem. Chyba trzeba być mną. Nie mogę już siebie znieść chciałabym być kimś innym.. Eh.. Płonica jest już w innej klasie. Super, ale Astma wciąż tu jest i nie wiem jak się do niej dobrać. Chciałbym ją wykopać i tak z bezpiecznej odległości podłożyć dynamit i wysadzić ją w powietrze. Mam dość tej szkoły i tych ludzi. Niby nie są źli, ale nie ma tu nikogo takiego jak ja. Chciałbym się przepisać, ale nie ma żadnej innej kuszącej opcji. Chyba będę musiała zmordować te 3 lata..


I'm so tired of being here
Suppressed by all of my childish fears
And if you have to leave
I wish that you would just leave
Your presence still lingers here
And it won't leave me alone

These wounds won't seem to heal
This pain is just too real
There's just too much that time cannot erase

http://www.tekstowo.pl/piosenka,evanescence,my_immortal.html

wtorek, 19 marca 2013

W glanach przez świat, czyli to pech czy spełnienie marzeń?

Dziś był dziwny dzień, ale wcale mnie nie zaskoczył. Okazuje się, że Astmie i Płonicy nie podoba się nasza klasa, bo jest taka a nie inna i one chciałyby, by była pełna nastawionych pozytywnie rockmenów. Żałosne są ich wybryki szczególnie, że zapragnęły zapisać się do klasy D humanistycznej, a my jesteśmy na biol-chemie. Ale w  klasie D mają ,,przyjaciół'', których spotkały po raz pierwszy od kilku lat lub dopiero ich poznały. Co jest całkowicie głupie, bo podczas rozszerzeń i tak będą mieć zajęcia z naszą klasą, bo z naszej klasy tak naprawdę głownie tylko ja mogłabym przenieść się na humana, bo historię mam w małym palcu. Nie mówiąc już o lekkim piórze czego w 100% brak Astmie... No cóż nie wiem co myślą, ale nie mogą uciec przed światem i tym jacy są ludzie. A nasza klasa jest naprawdę super. Owszem trochę mnie denerwuje, ale to niebo w porównaniu z moja poprzednią i na nic bym jej nie zamieniła. Jednak Płonica jako pierwsza postanowiła się przenieść do swoich 2 ,,wieloletnich przyjaciółek z dzieciństwa'', a Astma do chłopaka, którego, że zna go 7 miesiąc, a jest z nim już trzeci! Żałosne, ale jak dla mnie bomba. Nie będę musiała ich oglądać, lecz muszę opracować jakiś nowy plan zemsty. Ciężko, oj, ciężko gdyby tylko można było wymienić głupotę tych ludzi na złoto... Czuję się tak jak Alice na tym zdjęciu. Jakbym tylko ja widzę prawdę, kanty i oszustwa, a inni gapili się ujęci do samej duszy jak te ryby.

poniedziałek, 18 marca 2013

Łyżka goryczy jak kropla w morzu

Cóż wczoraj i przedwczoraj nie przyniosły ze sobą nic dobrego. Same burdy, lecz mój plan co do Astmy i Płonicy trzeba zacząć wprowadzać w życie. Wczoraj zatem uprzejmie odpowiadałam na wiadomości Astmy i nawet udało mi się sprawić, że na jej własne życzenie przesiedziałam z nią cały dzień w Rozumie. To takie miejsce w budynku szkoły, o którym wszyscy wiedzą, ale nie mogą w nie zaingerować mechanicznie. Jest ono teoretycznie niedostępne, ale czasem podstępem można tam wejść. Astma ma tam wstęp wolny i dlatego musi uważać kogo tam przyprowadza. Może wykorzystam to potem, ale wracając do sedna siedziałam z nią cały boży dzień. Słuchałam jej durnych opowieści i modliłam się, by straciła głos zanim ją uderzę. Ale warto było ta mała zaczyna mi ufać. Tak dogłębnie, że mnie to bawi. Z własnej woli uścisnęła mnie na pożegnanie. Roztargam ją na pół, gdy nadejdzie odpowiedni moment. Każę jej wybierać po czym ją zostawię i obrócę ją w proch. ,,Nic już nie będzie jak dawniej'' zgodziła się ze mną i chyba nie wiedziała z kim zadarła.  Chyba nie wie, że z własnej woli podłożyła ogień pod górę materiałów wybuchowych.
Od dziś witajcie w Krainie Czarów. Podążajcie za białym królikiem.

sobota, 16 marca 2013

Szukając miejsca na matczyny grób

Nienawidzę mojej matki. Nigdy nie robi zupełnie nic, wrzeszczy na wszystkich bez powodu, a przed obcymi ludźmi udaje świętą. Całkiem zwyczajnym u niej jest pogarda i bezwzględność całkiem bez sensu wsadzona w dziecinną histeryczkę. Innymi słowy to żałosna szmata, która zatruwa życie innym i mnie i chyba naprawdę sądzi, że może mną i wszystkimi pomiatać. Gdyby się tylko dało to zabiłabym ją bez wahania, ale nie mogę przez prawo. Dlatego muszę czekać, aż sama umrze. Cóż dzisiaj słuchałam muzyki i rysowałam jak to czasem robię z laptopa bez słuchawek. Piosenka leciała jakieś 4 razy, a ona przyszła przeprowadzić ten rodzaj swojej żałosnej rozmowy, w której stara się grać na moich ,,uczuciach''. Ha, nie ten adres. Syfonując i z flegmą zaczęła mówić, że ona już nie może, że jest blisko samobójstwa (co mnie niezmiernie ucieszyło), że jak mi się nudzi albo mam jakiś problem to mogę popracować (czyli zrobić to czego jej się nie chce m. in. obiad i sprzątanie kociej kuwety), i że ona właśnie umyła naczynia! To bardzo zabawne. Pociska kit, że jest blisko samobójstwa, i że ,,ona już nie może'', a dla mnie na problemy ma pracę. Broń Boże rozmawiać ze mną! A fe! Ja codziennie myje naczynia, uczę się i kiedy ona zamiast być w pracy z bachorem przyprowadza go do domu zajmuje się nim, bo ona jest zmęczona! A ja to nie od 6 rano na nogach w szkole z obowiązkiem jak najwyższej średniej, nauki do sprawdzianów itd. No tak, ale ona zawsze musi wypalić papierosa, kurwa! Musi! Nie może wejść na durną grę przeglądarkową (Farmeramę - pewnie znacie) i zebrać ,,pola''. Nie może! Ona musi! Od tego zależy jej życie! Pierdolić ojca, jej męża, który wróci dopiero w nocy po całym dniu ciężkiej pracy fizycznej i będzie miał nawet objadu! Pierdolić mnie! Wszystko niech spłonie! I ciii, bo starej kurwie nawet zamknięcie drzwi przeszkadza. Czego jak czego, ale jej śmierci pragnę najbardziej. Na równi ze spotkaniem z Terapią. Żadnej możliwości bym odpuściła taką okazję, ale jeśli wkrótce nie umrze to zacznę ją karać. Na początek usunę jej tą śmieszną grę w cholerę. Zobaczymy co zrobi po staracie jakiś 3 lat życia i 80 leveli.


piątek, 15 marca 2013

Rzygam nieoczekiwaną korespondencją

Padłam właśnie ofiarą wielkiego rozbawienia! Jakiś czas temu Astma z pewnych znanych tylko sobie powodów strzeliła przysłowiowego focha i  wciągnęła w to Płonice. Ale! Właśnie zawsze jest jakieś ,,ale". Tutaj takie, że byłam dość rozbita prze to wydarzenie. Jestem przyzwyczajona do rzeczy, które dzieją się przez pewne zachowania i są do przewidzenia, więc zaczęła się we mnie budzić złość. Punkt przesilenia mojej złości i rozbawienia, kiedy Astma usunęła mnie ze wszystkich portali i komunikatorów. Wtedy zauważyłam, że to dziecię naprawdę chyba ma jakieś urojenia i iście bohatersko postanowiłam, że wyślę do niej wiadomość, by wyjaśnić sprawę. Wydusiłam z niej tyle, że uważa, że pokrzywdziłam ją wygłaszając swoje zdanie na temat jej sezonowego związku. Chłodną bez agresji rozmowę zbyłam zgrabnie i zmusiłam ją do ,,ostatniej szansy'', by móc ją zmiażdżyć i pokazać, że nikt się z nią bawić nie będzie, i że musi siać szczeniackimi gadkami i tak się zachowywać. Musi dorosnąć. Teraz. Cóż, ale głównie po to, by się zemścić, bo jest żałosnym pierwotniakiem, który sądzi, że jest niemal Bogiem. I na tej drugiej też się zemszczę. Jak już to bezwzględnie. Z reguły nie tworze konfliktów, ponieważ kontrolowanie innych właśnie tego wymaga, ale tu wyjątków nie będzie. Lecąc jednak z prądem rzeki. Nie miałam zamiaru dodawać Astmy z powrotem do znajomych. Ale okazało się, że na ,,gg" ona mnie przywróciła i ośmieliła się nawet wysłać do mnie wiadomość jak gdyby nigdy nic. Myślałam, że pęknę i będą mnie zeskrobywać ze ścian.  Wyśmienite! Po prostu doskonałe! Od tej dwójki i powoli znacznej większości mojej klasy chce mi się już tylko rzygać.


,,Dorośnij, Alice. Przyjmij prawdę.'' Mr. Caterpillar

Brud, kurz i wytarte ścieżki na panelach. Tak właśnie wygląda w całym moim domu. Rzeczy są uporządkowane. Stoją na odpowiednich półkach, leżą i śpią. Doglądają ich tylko koty, kiedy nie są używane na specjalne okazje. Szkoda, że w mojej głowie nie panuje taki spokój. Lecz to chyba normalne, że każdy z nas ma swój własny świat. Dziwne, bo chociaż mój jest chaotyczny, sklecony z niczego i ze złych odczuć, wciąż jest najbezpieczniejszym miejscem jakie znam. Mimo, że wydaje mi się być najbardziej obłąkanym miejscem jakie istniało kiedykolwiek, gdziekolwiek.Moje bezpieczne miejsca to między innymi mój dom, gdy jestem sama i dwór mojej babci. Nie jest tak ogromny  jak większość ani tak mały, by nazwać go tylko dworkiem.  Jednak jest na wsi. Prawie na całkowitym odludziu. Może dlatego tak go lubię, bo nawet kiedy w domu ktoś jest  nie musimy wchodzić sobie w drogę. Jednak przez większość czasu jest tam strasznie zimno. Palce kostnieją, a oddech jest bardzo słaby i ciężki. Wszędzie wilgoć, ponieważ ogrzanie kosztuje wiele, a nikt nie miałby pieniędzy, by grzać tam i to cały czas. Przesadzam mówiąc, że wszędzie jest wilgoć. Pojawia się owszem w paru miejscach, ale naprawdę nie przypomina starych krypt cmentarnych porośniętych w środku mchem czy innym oślizgłym porostem. Dziwne uczucie, kiedy czuję, że moje myśli i duch starają się uciec z ciała. Uciec do mojego świata. Jego właściwa nazwa to chyba ,,Kraina Czarów'', chociaż trafniej byłoby powiedzieć ,,Kraina Koszmaru''. Jednak częściej myślę właśnie ,,Wonderland''. Wystarczy włączyć odpowiednią muzykę lub czuć się odpowiednio zasmuconym, a wejście samo się otwiera. W książce Lewisa Carola  ,,Alicja w Krainie Czarów'' główna bohaterka spotyka cieślę i morsa, ale tu wszystko jest metaforą, więc muszę polecić wam gry ,,American McGee Alice'' i ,,Alice Madness Returness''. A szczególnie ta drugą. Ci, którzy sprawdzą odkryją więź, która mnie łączy z tą grą i samą Alice. Mam nadzieję, że w waszych światach jest naprawdę pięknie, i że nikt z was nie musiał, nie musi i nie będzie musiał przechodzić tego co ja lub co gorsza Alice. Jeśli szukacie odpowiedzi idźcie tą drogą i spytajcie Mr. Caterpillar.

,,Musisz odpocząć. Musisz odzyskać swoją ludzką wielkość. Dorośnij, Alice. Przyjmij prawdę.''



http://www.youtube.com/watch?v=cFrs5UGB-ns&feature=player_embedded
http://www.youtube.com/watch?v=xwqvukV-J2Q&feature=player_embedded

czwartek, 14 marca 2013

Ksenofoby, ta ich mania prowadzi do insomi.

Lubię tą małą arogancję kryjącą się pod zasłoną siły. To tak dobrze smakuje. Niemal tak dobrze jak sarkazm, którego rozumieją wszyscy poza osobą, do której był skierowany. Najlepiej jak ta osoba w ogóle nie zauważa. Cóż, Płonica uciekła ode mnie i siadła gdzie indziej. Podoba mi się to. To jak obgryzania ptasiego mleczka z czekolady przed zjedzeniem. Natomiast Astma siedziała ze mną na 1 lekcji. I nawet podzieliła się ze mną ,,Tofifi''. Co lepsze z własnej woli. Jakaż ona głupia i ślepa na znaki. Lecz dzisiaj z innej beczki. Wyobraźcie sobie dziewczynę na topie. Ubierającą się w stonowane kolory np. szarości, róże i błękity. Podarujcie jej rozbuchany charakter i przekonanie w oczywistą ważność tego co mówi. Należy do tych co ja. Tych , którzy dają cięte komentarze, na które inni wybuchają śmiechem. Ale moje są ostrzejsze, ah! Jeszcze otacza się gromadką tych ,,w porządku'', a reszta prawie nie ma znaczenia. Nazwijcie ją Ksenofobia. I jeszcze jedną dziewczynę, najgłośniejszą przywódczynie klasy, tą super, której się wszystko wybacza. Moją przyjaciółkę z dzieciństwa, z którą łączyła mnie sztucznie wyhodowana przyjaźń. Jest  super modna i ciągle gada o różnych pierdołach co cały motłoch bardzo podnieca. Nazwijcie ją Insomia. Tak czy tak Ksenofobia i Insomia dziś męczyły mnie czemu wyglądam tak jak wyglądam. Czemu mam takie ciuchy, czy wole dziewczyny czy chłopaków, czy myślałam o zmianie fryzury, bo ta wygląda jak spod garnka i co najlepsze czy się całowałam. Cóż niechętnie, ale wspomniałam wydarzenie sprzed kilku lat. Chłopak, który sądził, że jest super mega ekstra i był ,,normalny'' sądził, że może być z każdą. Ja tak nie uważałam, więc się założyliśmy. O co? Nieważne. Grunt, że przegrałam, a on miał to czego chciał. Musiałam pozwolić mu się stłamsić i pocałować. Żałosne. Ale im nie powiedziałam jak to było - tylko, że przegrałam. Chyba wprawił je w zachwyt, że był starszy, i że dodałam, że poszukiwałam sukienki. Sukienki odciętej w pasie z wielowarstwową spódnicą z koronki, gotycko wykończonej zdecydowanie czarnej. Ciągle jej szukam.
Lecz wracając do sedna, czy to nie idiotyczne? Czy to, aż tak dziwne, że jestem introwertykiem? Jestem silna i asertywna, często arogancka, ale to się właśnie w takich chwilach przydaje. Wszystkie dziewczyny mówią co chwila: Potrzebujesz faceta, Zazdrościsz mi miłości! Tfu! Miłość nie istnieje. To tylko odpowiednio wymieszana fenyloaleina i dopamina. Ja potrzebuję kogoś kto będzie kupował mi jedzenie do szkoły i dawał pieniądze. Nie miłości. W takową nie wierze. Twardo stąpam po ziemi moja matka mówi, że jestem bardzo brutalna. I to chyba jedyna rzecz, w której możliwe ma racje i jedyna, w której się zgadzamy.
Ale czy naprawdę sądzą, że może istnieć we mnie potrzeba akceptacji, którą niesie ,,miłość''?  Denerwują mnie wszystkie razem i każda z osobna, ale po zmaltretowaniu biednej Terapii i po opowiedzeniu całej historii wydusiłam z niej:
,, No dziwne trochę...i bez sensu, jpdl, nie mam głowy dziś. ;_;''
A wy? Macie coś mądrego do powiedzenia?

http://www.youtube.com/watch?v=3dm_5qWWDV8

środa, 13 marca 2013

Potrzebna ci terapia, Axyven 3 razy dziennie!

Z całym moim dystansem do świata mam jedną przyjaciółkę. Ani ja ani ona nie możemy znieść samych siebie. Ciągle gdybania i zadręczania siebie, płacze i zaniżanie własnej wartości są dla nas codziennością. Mimo tego, że wzajemnie staramy się to z siebie wpierać. Owa przyjaciółka jest mi znana około 2 lata i nikogo przez całe moje życie nie poznałam  tak dobrze. Nikt nie jest też dla mnie tak cenny. Ona własnie popchnęła mnie na ścieżkę poszukiwania mojej prawdziwej osobowości. Wszystkich testów i pytań bez odpowiedzi. Mieszka na drugim końcu kraju. Tam gdzie blisko jest może. Jest do mnie podobna jednak ona potrafi wysłuchiwać ludzi. Inni przychodzą jej się zwierzać, ale odchodzą kiedy kończą się ich problemy. Jak zwykle zresztą Ci, którzy są najciekawsi są najcichsi i najspokojniejsi jednak wiem, że potrafi wybuchnąć śmiechem. Nosi się na przeważnie na czarno, dba o swój wygląd i lubi zdjęcia. Bardzo je lubi i ja tez lubię jej zdjęcia. Są czymś co przynosi mi radość i podnosi mnie na duchu, ale też równowagą do mojego braku zdjęć. Podobnie jak mnie ma chłopaka spotkanego w internecie - nazwijcie go Axyven. A mojej gwiazdce dajcie imię Terapia. Z Terapią mam do czynienia codziennie. Przez komputer lub telefon. Dziś nie było inaczej. Widziałam Płonice patrzyła na mnie lecz się nie odezwała. Astma zauważyła mnie po raz pierwszy w tym tygodniu. Wielce zaskoczona i rozradowana stwierdziła, że mam zadatki na ninja. Bardzo mnie śmieszą ich zachowania.

wtorek, 12 marca 2013

Myśliciel Melancholik Mówi Dzień Dobry

Witam was i zarazem was nie witam. Powiem szczerze mało rzeczy w ogóle mnie obchodzi. Dzieje się to najczęściej  wtedy kiedy zakłócają mój spokój, ale wtedy są skazane na zniszczenie. Cóż nie mogę powiedzieć, że jest mi lekko i jestem typowym młodym człowiekiem spędzającym życie ta pijańskich hulaszczych zabawach. Jestem ponura zamknięta w sobie, nienawidzę znacznej większości rzeczy i ludzi mówiąc bardzo ogólnie. Ostatnio moja artystyczna dusza kuleje, ale zapewne to przez mój bardziej  załamany nastrój niż zwykle. Powiecmy sobie jasno. Nigdy przenigdy nie pisałabym czegoś takiego jak ten wirtualny schowek na przemyślenia, gdybym nie mogła być całkiem anonimowa. Mam nadzieję, że ktokolwiek kogo znam nigdy tego nie odczyta i nie podpisze pode mnie. Jednak ta ja, która pisze te słowa ma za sobą tyle goryczy i bólu, że musi to gdzieś wyrzucić. Na przykład właśnie tu. Możliwe, że pisząc będę okrutna, ale taka już jestem i to nie jest temat do konwersacji. Dochodząc do sedna. Chciałabym ukrócić żywoty kilku osób, ale w tym świecie nie można, bo trafię do więzienia. Lecz może wy będziecie mieć pomysły jak dopiec paru osobom. Chętnie je sprawdzę. Zaczynając od złego końca pętli z szubienicy. Użyjcie wyobraźni i stwórzcie młodą rozwydrzoną dziewczynę, która lubuje się w szczeniackich gadkach. Do jej rysopisu musicie dokleić dziecinność i święte przekonania w wielką nieśmiertelną miłość i inne zaburzające widzenie realnego świata przekonania. Dajcie jej brzydkiego chłopaka, przeciętną urodę, niedbalstwo w wyglądzie, ocenach szkolnych i wszystkiego czego się dotknie.  +  upodobanie do muzyki Kurta Cobaina. Nazwijcie ją Astma. I stwórzcie też drugą o wyjątkowo nie dziewczęcej twarzy o złym guście i przekonaniu, że umie, wie i potrafi zrobić wszytko najlepiej. Dajcie jej charakter typowej ślepej na własne wady gwiazdki małej estrady, która musi błyszczeć gdziekolwiek się nie pojawi oraz lesbijskie zapędy. Podarujcie jej drażniący dla ucha jazzowy śpiew oraz gitarę z chamską naklejką Guns'n'Roses. Dorzucie jeszcze kpinę, którą jest pamiętnik, który ciągle krąży z rąk do rąk za pozwoleniem i wielkim oburzeniem owej dziewczyny i wymyśloną chorobę, która objawia się atakami w trakcie stresu.  Nazwijcie ją Płonica. Pamiętajcie, że obie to ogniste reformatorki wszystkiego, które nie potrafią pogodzić się z opinią innych i chodzą wiecznie z czegoś niezadowolone. Moje dawne znajome. Jestem osobą, która rozgrywa życie. Planuje każdą partyjkę, a one wystarczająco mnie zdenerwowały. Jak to mają w zwyczaju z dziecinnych wymyślonych powodów i bez wytłumaczenia. Trzeba je ukarać. Oj, trzeba... Na deser mały test charakteru: http://www.sobolewski.biz/ oraz moje wyniki. Od tak byście chociaż trochę wiedzieli z czym macie do czynienia. Aha i małe pytanko. Co tak ogólnie myślicie o całej sytuacji? Piszcie w komentarzach, jeśli wam się chce (rzecz jasna).

Myśliciel MELANCHOLIK
Twoje mocne strony:
Emocje
Głęboki i refleksyjny
Analityczny
Poważny, dążysz do obranego
celu
Utalentowany i twórczy
Masz zdolności muzyczne
lub artystyczne
Filozofujący i poetyczny
Cenisz piękno
Wrażliwy na potrzeby innych
Skłonny do poświęceń
Sumienny
Idealista
Praca
Działasz według planu
Perfekcjonista o wysokich
wymaganiach
Zwracasz uwagę na szczegóły
Wytrwały i dokładny
Uporządkowany i zorganizowany
Staranny i schludny
Oszczędny
Dostrzegasz problemy
Znajdujesz twórcze rozwiązania
Musisz skończyć to, co zacząłeś
Lubisz tabele, wykresy, cyfry,
wykazy
Przyjaciele
Ostrożnie dobierasz przyjaciół
Chętnie pozostajesz w cieniu
Unikasz zwracania na siebie
uwagi
Wierny i oddany
Wysłuchasz narzekań
Potrafisz rozwiązywać czyjeś
problemy
Głęboka troska o innych
Współczujący aż do łez
Szukasz idealnego partnera
Twoje słabe strony:
Emocje
Pamiętasz to, co złe
Markotny i przygnębiony
Zranienie sprawia ci
przyjemność
Przejawiasz fałszywą skromność
Żyjesz w innym świecie
Masz niską samoocenę
Skoncentrowany na sobie
Zbyt introspekcyjny
Poczucie winy
Mania prześladowcza
Skłonny do hipochondrii

Praca
Nie dążysz do kontaktów z ludźmi
Zniechęcasz się
niedoskonałościami
Wybierasz trudną pracę
Niechętnie coś rozpoczynasz
Preferujesz analizę pracy
Zbyt wiele czasu pochłania ci
planowanie
Zbyt nisko się oceniasz
Trudno cię zadowolić
Masz często zbyt wysokie
wymagania
Głęboka potrzeba aprobaty

Przyjaciele
Żyjesz życiem innych
Niepewny towarzysko
Wycofujesz się i usuwasz
Krytyczny wobec innych
Powstrzymujesz uczucia
Nie lubisz oponentów
Podejrzliwy
Nieprzyjazny, mściwy
Zawzięty
Pełen sprzeczności
Sceptycznie odnosisz się
do komplementów