Playlist

czwartek, 14 marca 2013

Ksenofoby, ta ich mania prowadzi do insomi.

Lubię tą małą arogancję kryjącą się pod zasłoną siły. To tak dobrze smakuje. Niemal tak dobrze jak sarkazm, którego rozumieją wszyscy poza osobą, do której był skierowany. Najlepiej jak ta osoba w ogóle nie zauważa. Cóż, Płonica uciekła ode mnie i siadła gdzie indziej. Podoba mi się to. To jak obgryzania ptasiego mleczka z czekolady przed zjedzeniem. Natomiast Astma siedziała ze mną na 1 lekcji. I nawet podzieliła się ze mną ,,Tofifi''. Co lepsze z własnej woli. Jakaż ona głupia i ślepa na znaki. Lecz dzisiaj z innej beczki. Wyobraźcie sobie dziewczynę na topie. Ubierającą się w stonowane kolory np. szarości, róże i błękity. Podarujcie jej rozbuchany charakter i przekonanie w oczywistą ważność tego co mówi. Należy do tych co ja. Tych , którzy dają cięte komentarze, na które inni wybuchają śmiechem. Ale moje są ostrzejsze, ah! Jeszcze otacza się gromadką tych ,,w porządku'', a reszta prawie nie ma znaczenia. Nazwijcie ją Ksenofobia. I jeszcze jedną dziewczynę, najgłośniejszą przywódczynie klasy, tą super, której się wszystko wybacza. Moją przyjaciółkę z dzieciństwa, z którą łączyła mnie sztucznie wyhodowana przyjaźń. Jest  super modna i ciągle gada o różnych pierdołach co cały motłoch bardzo podnieca. Nazwijcie ją Insomia. Tak czy tak Ksenofobia i Insomia dziś męczyły mnie czemu wyglądam tak jak wyglądam. Czemu mam takie ciuchy, czy wole dziewczyny czy chłopaków, czy myślałam o zmianie fryzury, bo ta wygląda jak spod garnka i co najlepsze czy się całowałam. Cóż niechętnie, ale wspomniałam wydarzenie sprzed kilku lat. Chłopak, który sądził, że jest super mega ekstra i był ,,normalny'' sądził, że może być z każdą. Ja tak nie uważałam, więc się założyliśmy. O co? Nieważne. Grunt, że przegrałam, a on miał to czego chciał. Musiałam pozwolić mu się stłamsić i pocałować. Żałosne. Ale im nie powiedziałam jak to było - tylko, że przegrałam. Chyba wprawił je w zachwyt, że był starszy, i że dodałam, że poszukiwałam sukienki. Sukienki odciętej w pasie z wielowarstwową spódnicą z koronki, gotycko wykończonej zdecydowanie czarnej. Ciągle jej szukam.
Lecz wracając do sedna, czy to nie idiotyczne? Czy to, aż tak dziwne, że jestem introwertykiem? Jestem silna i asertywna, często arogancka, ale to się właśnie w takich chwilach przydaje. Wszystkie dziewczyny mówią co chwila: Potrzebujesz faceta, Zazdrościsz mi miłości! Tfu! Miłość nie istnieje. To tylko odpowiednio wymieszana fenyloaleina i dopamina. Ja potrzebuję kogoś kto będzie kupował mi jedzenie do szkoły i dawał pieniądze. Nie miłości. W takową nie wierze. Twardo stąpam po ziemi moja matka mówi, że jestem bardzo brutalna. I to chyba jedyna rzecz, w której możliwe ma racje i jedyna, w której się zgadzamy.
Ale czy naprawdę sądzą, że może istnieć we mnie potrzeba akceptacji, którą niesie ,,miłość''?  Denerwują mnie wszystkie razem i każda z osobna, ale po zmaltretowaniu biednej Terapii i po opowiedzeniu całej historii wydusiłam z niej:
,, No dziwne trochę...i bez sensu, jpdl, nie mam głowy dziś. ;_;''
A wy? Macie coś mądrego do powiedzenia?

http://www.youtube.com/watch?v=3dm_5qWWDV8

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz